sobota, 31 marca 2012

Słońca przypekanie, syna pępowiny odcinanie, święta tuż tuż

Pisałam już na Notatkach Coolturalnych, ale jeszcze jednym zdaniem powtórzę dla tych, którzy tam nie zaglądają, że taka jestem odrętwiała, że nawet nie czytam. A ci, co mnie znają, wiedzą, że u mnie nieczytanie jest objawem najwyższej nieprawidłowości w funkcjonowaniu, jaka może u mnie wystąpić. Ja nawet podczas porodu czytałam. Nie powiem, żeby sto stron zaliczyła, ale jeden rozdział z przerwami tak (Chmielewska to była, ale nie pamiętam dokładnie która, bo miałam ze sobą kilka). Jakiś niepokój w nogach mam, może te zmiany pogody tak działają. Lato w marcu, wieczorami wręcz mroźno, usiedzieć nie mogę, a jak przykrywam się kocem, zasypiam.
Oglądam dużo telewizji teraz. Z synem nowy serial Alcatraz na Sky. Wynajduję, żeby coś razem z nim robić, bo już pępowinę odcina i coraz go mniej wokół.

A poza tym mam szósty dzień diety oczyszczającej, która ma podobno coś ruszyć. Słaba jestem i zła non stop. Piszę o tym, bo może ktoś jeszcze też próbuje się odchudzać i mu potrzebne takie wsparcie, że nie tylko on/ona się męczy. Mnie pomogło obejrzenie w Dzień Dobry TVN jednej z dziennikarek, która też się odchudza, ćwiczy więcej niz ja i też jej waga stoi. Prowadzi program Wiem, co jem, więc w pracy dużo pokus. Jak człowiek posłucha czyjejś historii, to potem cieszy się, że to normalne. A gdybym nie oglądała, to bym myślała, że to ze mną coś nie tak i zarzuciła dietę.
Brakuje mi chleba. Przyznaję się, że lubię, nie wiedziałam, że aż tak, bo jak sobie nie odmawiałam, to znowu tak dużo nie jadłam. Ale jednak codziennie ze dwie kromki tak. To już nie muszą być chrupiące bułeczki, ale soda bread lub ciemny ze słonecznikiem, mniam

Przyjechała do domu córka, tak się cieszę. Kilka tygodni się nie widziałyśmy. Ja dobrze mieć wszystkich w domu, oboje dzieci, planować święta i spędzać razem czas.
Tylko wtedy jeść się chce, bo my lubimy pichcić.
Trzeba jakieś dietetyczne potrawy zamiast naszych ulubionych ciast, sconesów i mufinek.
Wczoraj kupiła humus z cebulą prażoną w Tesco i on jest taki pyszny, że się muszę po łapach bić, żeby lodówki nie otwierać. No i zaczęli czekoladową Philadelpię produkować, wszystko przeciwko mnie, haha.

Pogoda była piękna, najpierw lato w marcu, potem trochę zimno, a dzisiaj zimno, ale za to słonecznie.
Sprzątania specjalnego na święta nie robię, mam to gdzieś. Zasłonki popiorę w maju, dywanów też zrywać nie będę, córka jest, wolę z nią pobyć.

No, ale coś tam trzeba pozamiatać, więc sobie idę.